niedziela, 18 września 2016

Ciężka szkoła... mycia naczyń

Kto mnie regularnie śledzi na fb ten na pewno zauważył mój krótki wpis o myciu naczyń. A dokładniej to wpis z jednym pytaniem: "Czy Wasze dzieci umieją myć naczynia?". Odpowiedziały mi przede wszystkim mamy małych dzieci, no i nie dziwię się - zazwyczaj pisały nie. A sprawa dotyczyła raczej nastolatków - tu odpowiedzi było znacznie mniej.

No to teraz wracam do tematu - akurat byliśmy na urodzinach mojego nie-nastoletniego jeszcze chrześniaka, który akurat ma brata, co to jest nastolatkiem całą gębą. I temat jakoś wypłynął. Temat, co to drażni mnie strasznie.


Mój mąż ma setkę bratanków i bratanic. Całe to towarzystwo jest nastoletnie i uwielbiam ich wszystkich. Z niektórymi mamy bliższy kontakt, z niektórymi dalszy, ale naprawdę - cieszę się, że są częścią mojej rodziny. 

Ale...

No właśnie... Ludzie są różni, a dzieci to już w ogóle. Są różnie wychowywane, mają różne charakterki, inne zainteresowania. I ja to rozumiem. Sama byłam niezłe ziółko jako nastolatka, he... Sprawa dotyczy mycia naczyń, to i pewnie sami się domyślacie w czym rzecz. 

No bo...

W trakcie wakacji część tej wesołej ferajny mieliśmy na wakacjach na działce. Bez rodziców. I właśnie wtedy wyszły na jaw te cechy, których nie zauważa się podczas rodzinnych imprez - w końcu mieszkali u nas każdy po kilka dni. Na przykład stosunek do pomagania w domu.

A więc...

Okazało się, że niektórzy myją naczynia jak standardowy śmiertelnik - z niechęcią (ja też nie lubię myć naczyń, naprawdę rozumiem), ale i z poczuciem obowiązku i z szacunkiem dla pracy innych (jeden gotuje, drugi zmywa). 

Jednak...

Dla niektórych mycie naczyń to najgorszy koszmar. Takie mycie naczyń urąga godności takowego nastolatka. To nie obowiązek - to kara i podstawa by skreślić ciotkę z grona ulubionych. Ba, może nawet usunąć ze znajomych na fb, he. (teoretycznie)

A mnie opadły ręce. I szczęka. I w ogóle...

Przykład?

Rozmowa z Nastolatkiem-nastawionym-na-ok: 
- No dobra, smakowało wam?
- Pycha było!
- To super. To ja teraz odpoczywam, a wy zmywacie.
- Eee.... No dobra.... ech....

Rozmowa z Nastolatkiem-nastawionym-na-idź-do-diabła:
- No dobra, smakowało wam?
- Tak, ale się najadłem!
- To super. To ja teraz odpoczywam, a wy zmywacie.
- Ja nie zmywam, on zmywa!
- Weź, ty zmywasz.
(3 minuty kłótni między nastolatkami)
- Wy w ogóle umiecie zmywać naczynia?
- No... ja zmywałem kiedyś...
- Kiedy?
- Trzy lata temu, u cioci X.
- A od tamtej pory nigdy???
- No nie... kiedyś tam jeszcze zmywałem...

Moi mili, okazało się, że mycie naczyń to straszna obraza moralności. Według nastolatka. Bo według mnie zakichany obowiązek. Nie, nie nastolatka. Rodzica! Żeby takowego nastolatka wdrążyć w temat. 

Myślicie teraz o zmywarce? Litości. Ja też mam zmywarkę, używamy jej codziennie. Moja starsza córa ma tylko 4,5 latka. Myje naczynia odkąd miała 3. Na początku dla zabawy, teraz troszkę nam pomaga. Nie zmuszamy jej. Ona zwyczajnie pojmuje swoim małym rozumkiem co to jest podział obowiązków, co to jest pomoc w domu. Poza tym nie włożycie wszystkiego i wszędzie do zmywarki, prawda? My często na wakacjach nie mamy tego dobra techniki i lecimy z naczyniami na trybie manualnym.  

Ja naprawdę NIE LUBIĘ ZMYWAĆ naczyń. Całym sercem. 
Ale nie lubić, nie umieć a nie robić, to zupełnie inne sytuacje.  
Prawda?

Bo teraz to tylko dziecko. Wasze ukochane dziecko. Ja wiem - chcecie mu nieba uchylić. Ale niestety, ten moment nadejdzie. To dziecko raz-dwa urośnie. Stanie się - oby! - dorosłe. Może będzie nadal z Wami mieszkać. Rzucać przypalone gary do zlewu i zamykać się w swoim pokoju robiąc wszystko byle nie zmywać. A może się ożeni/wyjdzie za mąż i zacznie toczyć ze swoją drugą połówką wojnę o te rzucone do zlewu przypalone gary właśnie.

Mądrze się, pewnie tak. Ale moja Teściowa odwaliła kawał dobrej roboty - Ka. nie lubi myć naczyń, ale umie i robi to bez wzdychania czy kłótni. 

Bo ja bym naprawdę nie chciała inaczej. A Wy? 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz