Dziś w pracy szefowa przytoczyła mi pewną rozmowę. Rozmowę, która natychmiastowo dała mi do myślenia!
Otóż, jak wiecie, pracuję na dużej sali zabaw dla dzieci. Zdarza się dość często, że rodzice przyprowadzają swoje pociechy na urodzinki, półkolonie, inne eventy i sami wychodzą zająć się swoimi sprawami. Ja, jako i rodzic i animator w pierwszym odruchu myślę o bezpieczeństwie dziecka. Też tak zapewne myśli moja szefowa, bo w takiej sytuacji prosi o numer kontaktowy do rodzica/opiekuna danego dziecka. No wiecie - na wypadek tfu tfu.
Ale! Nie wiem ilu z Was pomyślało o drugiej stronie medalu - bo ja nie! Jedna z mam uprzejmie poprosiła moją szefową o jakieś zaświadczenie "do torebki" z informacją, gdzie obecnie znajduje się jej dziecko. Na wypadek... "awarii" u rodzica! Drogie mamy i kochani tatusiowie - tak, niestety, my też nie jesteśmy niezniszczalni. A czasem, nawet często!, jesteśmy w danej chwili jedynymi opiekunami dziecka. A bo akurat drugi rodzic jest na delegacji. Albo w ogóle nie ma naszej drugiej połówki... Albo rodzice są na urlopie, a na urodzinki podrzuca dziecko babcia lub ciocia? I nagle trach - uderza w nas auto, walimy głową w oblodzony chodnik, tracimy przytomność podczas wakacyjnego ukropu. No cholera jasna - różnie to przecież bywa. My do szpitala, reszta rodziny nie poinformowana, a nasze dziecko... utknęło z obcymi. I dana placówka utknęła z (zapewne) przerażonym dzieckiem.
Moja szefowa wypisała zatroskanej mamie szybką informację na kartce papieru i wszyscy spokojnie robili co robić musieli.
Nie wiem jak Wy, ale ja postanowiłam od dziś mieć w pogotowiu wzór takiej informacji. Obym się okazała nadgorliwym rodzicem! Ale sami wiecie... przed nami wakacje... dzieci rosną, ja się starzeję... naprawdę - bardzo różnie to w życiu bywa...
Hmmm i to jest bardzo dobry pomysł!!!!!
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam!!! :)
Usuń