Dziś konkretnie - o cyckach. A bo ostatnio znów się nasłuchałam, że mam co pokazać i jak fajnie, że po ciąży mi zostały. Kompletna bzdura, mówię Wam! Z chęcią oddałabym te moje krągłości (zresztą nie tylko piersiowe) w cudze ręce (nie, nie do miętolenia - od tego mam męża ;) !!!).
Już w podstawówce byłam szczupła, z cyckiem i... kompleksem. Bo to były jeszcze te czasy, gdzie będąc dzieckiem-nastolatką nie eksponowało się dekoltu do pępka. A i staniki młodzieżowe nie były tak wygodne i ogólnodostępne. No koszmar!
W liceum trochę mi przeszło, no a na studiach to już w ogóle pełnia szczęścia, he ;) No a potem zaszłam w ciążę i urosłam. Cała! Cholera jasna.
I teraz rozumiecie - gdy się już w liceum miało porządną miseczkę C/D (będąc szczupłą) to zachodząc w pierwszą ciążę rozrosłam się do jeszcze ładnego F. Po ciąży - no temat zaczął być już nie do ogarnięcia. Po drugiej - podskoczył do G/H i zrobił się problem (a nawet dwa, he).
Na szczęście córy wyssały mnie do cna, na nieszczęście - tylko z mleka. Objętość pozostała, może tylko nie jest taka lejąca i rozpaćkana jak za czasów karmienia. I o ile udaje mi się powoli zrzucać wagę i chudnąć gdzieniegdzie, to piersi jakieś takieś uparte trwają przy swoim (może wiedzą, że dobry stanik to nie taka tania sprawa i nie chcą mnie na koszty narażać...?).
A dlaczego mnie to tak irytuje? Proszę bardzo - przykłady wymyślam na poczekaniu:
- przez nie wydaję się cała dużo większa
- ciążą mi niesamowicie, nawet powodując ból w plecach
- a w czasie Tych Dni... no cóż - posiadam większą objętość objętą upierdliwym, wrażliwym bólem
- ćwicząc cokolwiek mam wrażenie że komuś wybiję nimi zęby
- bo kupić stanik sportowy takiego rozmiaru żeby spełniał swoją rolę -> jakiś koszmar!
- a niestety wcale nie są takie jędrne jak na reklamach i okładkach świerszczyków
- więc nie mogę latać bez stanika
- czyli wszystkie superanckie bluzki i kiecki z większym dekoltem na plecach odpadają
- jak i dużo szerokich ubrań, które opierając się na biuście od razu przyklejają mi metkę XXL
- do tego naprawdę trudno się z nimi ułożyć do spania
- i trzymać czy w ogóle przytulać dzieci bez uniknięcia szczypania, naciągania czy uciskania.
Wiem wiem - powinnam się cieszyć, że są zdrowe i że w ogóle je mam. Tylko - uuuu - tak strasznie mnie irytują komentarze innych "płaskich" bab (no facetów też, ale ich komentarze są nieco innego typu... hm...) jak ja to mam fajnie i że one też tak chcą. A jak chcę być tak jak one - i co Wy na to drogie baby?
I tylko mój mąż się głupowato cieszy. Drań!
Fajne obrazki:)
OdpowiedzUsuńFajnie to by było mieć zielone jabłuszka ;) Względnie morelki :P
OdpowiedzUsuńAkurat rozumiem twoje utyskiwania, nie mam wprawdzie Twojego rozmiaru, ale dojrzewałam wcześnie , więc cycki też wcześnie urosły, to powodowało drwiny moich koleżanek, bo wtedy nikt nikomu piersi nie zazdrościł, w modzie była niezwykle chuda i płaska Twiggy.
OdpowiedzUsuńJako nastolatka zakrywałam toto jak mogłam, w ciązy oczywiście urosły, potem zmalały, ale i zwiędły, więc wkurza mnie Sablewska w tym swoim programie, gdy mówi kobietom, że zazdrości, a one biedne problemy tylko mają...
Dokładnie! W samo sedno!! Też mnie irytuje takie gadanie. Rozumiem "płaskie" kobiety i (jeśli mają) ich kompleksy, ale to nie jest tak, że duży biust to sama rewelacja. Niestety.
UsuńO - znalazłam kolejny powód do narzekań: z dużym cyckiem naprawdę kiepsko się wygląda w sexi koszulce nocnej! ;)
Bardzo duże nie są cool ale duże lepsze niż zupełny brak biustu. Założysz takie osłonki https://julimex.pl/pl/p/Silikonowe-oslonki-na-brodawki-ALL-UP-PS-09/1638 i też wyglądasz super, do każdej sukienki. Ja z moim brakiem biustu muszę potrójny push up stosować żeby jakoś wyglądać.
OdpowiedzUsuń