Dziś, po raz pierwszy EVER, siedziałam w przedszkolu na "Dniu Mamy i Taty" po drugiej stronie "sceny" - jako ta zaproszona. Jako MAMA :) I jako Tata trochę też, bo Ka. nie mógł się wyrwać z pracy :(
Wiecie, po tylu latach przygotowywania cudzych dzieci... No śmieszne uczucie ;)
Tak czy owak, nie będę się rozpisywać co ja bym zrobiła lepiej (heeee - zboczenie zawodowe). Za to wklejam Wam bajkę, którą uraczył nas ksiądz (pamiętacie? - mam dziecko w przedszkolu katolickim).
Spokojnie! Nie musicie być katolikami, żeby bajka się Wam spodobała. W zupełności wystarczy, że jesteście RODZICEM :D :D :D
Jak Bóg stworzył Mamę
"Dobry Bóg zdecydował, że stworzy... MATKĘ. Męczył się z tym już od sześciu dni, kiedy pojawił się przed Nim anioł i zapytał:
- To na nią tracisz tak dużo czasu, tak?
Bóg rzekł:
- Owszem, ale czy przeczytałeś dokładnie to zarządzenie? Posłuchaj, ona musi nadawać się do mycia, prania, lecz nie może być z plastiku... powinna składać się ze stu osiemdziesięciu części, z których każda musi być wymienialna... żywić się kawą i resztkami jedzenia z poprzedniego dnia... umieć pocałować w taki sposób, by wyleczyć wszystko - od bolącej skaleczonej nogi aż po złamane serce... no i musi mieć do pracy sześć par rąk.
Anioł z niedowierzaniem potrząsnął głową:
- Sześć par?
- Tak! Ale cała trudność nie polega na rękach - rzekł dobry Bóg. Najbardziej skomplikowane są trzy pary oczu, które musi posiadać mama.
- Tak dużo?
Bóg przytaknął:
- Jedna para, by widzieć wszystko przez zamknięte drzwi, zamiast pytać: "Dzieci, co tam wyprawiacie?". Druga para ma być umieszczona z tyłu głowy, aby mogła widzieć to, czego nie powinna oglądać, ale o czym koniecznie musi wiedzieć. I jeszcze jedna para, żeby po kryjomu przesłać spojrzenie synowi, który wpadł w tarapaty: "Rozumiem to i kocham cię".
- Panie - rzekł anioł, kładąc Boga rękę na ramieniu - połóż się spać. Jutro też jest dzień
- Nie mogę - odparł Bóg, - a zresztą już prawie skończyłem. Udało mi się osiągnąć to, że sama zdrowieje, jeśli jest chora, że potrafi przygotować sobotnio-niedzielny obiad na sześć osób z pół kilograma mielonego mięsa oraz jest w stanie utrzymać pod prysznicem dziewięcioletniego chłopca.
Anioł powoli obszedł ze wszystkich stron model matki, przyglądając mu się uważnie, a potem westchnął:
- Jest zbyt delikatna.
- Ale za to jaka odporna! - rzekł z zapałem Pan. - Zupełnie nie masz pojęcia o tym, co potrafi osiągnąć lub wytrzymać taka jedna mama.
- Czy umie myśleć?
- Nie tylko. Potrafi także zrobić najlepszy użytek z szarych komórek oraz dochodzić do kompromisów.
Anioł pokiwał głową, podszedł do modelu matki przesunął palcem po jego policzku.
- Tutaj coś przecieka - stwierdził.
- Nic tutaj nie przecieka - uciął krótko Pan. - To łza.
- A do czego to służy?
- Wyraża radość, smutek, rozczarowanie, ból, samotność i dumę.
- Jesteś genialny! - zawołał anioł.
- Prawdę mówiąc, to nie ja umieściłem tutaj tę łzę - melancholijnie westchnął Bóg..."
Moja łza wyrażała dzisiaj radość i dumę. No i miłość, rzecz jasna :) A umieścił ją ten mały człowieczek, co to ma już cztery lata i coraz szybciej rośnie...
Bóg rzekł:
- Owszem, ale czy przeczytałeś dokładnie to zarządzenie? Posłuchaj, ona musi nadawać się do mycia, prania, lecz nie może być z plastiku... powinna składać się ze stu osiemdziesięciu części, z których każda musi być wymienialna... żywić się kawą i resztkami jedzenia z poprzedniego dnia... umieć pocałować w taki sposób, by wyleczyć wszystko - od bolącej skaleczonej nogi aż po złamane serce... no i musi mieć do pracy sześć par rąk.
Anioł z niedowierzaniem potrząsnął głową:
- Sześć par?
- Tak! Ale cała trudność nie polega na rękach - rzekł dobry Bóg. Najbardziej skomplikowane są trzy pary oczu, które musi posiadać mama.
- Tak dużo?
Bóg przytaknął:
- Jedna para, by widzieć wszystko przez zamknięte drzwi, zamiast pytać: "Dzieci, co tam wyprawiacie?". Druga para ma być umieszczona z tyłu głowy, aby mogła widzieć to, czego nie powinna oglądać, ale o czym koniecznie musi wiedzieć. I jeszcze jedna para, żeby po kryjomu przesłać spojrzenie synowi, który wpadł w tarapaty: "Rozumiem to i kocham cię".
- Panie - rzekł anioł, kładąc Boga rękę na ramieniu - połóż się spać. Jutro też jest dzień
- Nie mogę - odparł Bóg, - a zresztą już prawie skończyłem. Udało mi się osiągnąć to, że sama zdrowieje, jeśli jest chora, że potrafi przygotować sobotnio-niedzielny obiad na sześć osób z pół kilograma mielonego mięsa oraz jest w stanie utrzymać pod prysznicem dziewięcioletniego chłopca.
Anioł powoli obszedł ze wszystkich stron model matki, przyglądając mu się uważnie, a potem westchnął:
- Jest zbyt delikatna.
- Ale za to jaka odporna! - rzekł z zapałem Pan. - Zupełnie nie masz pojęcia o tym, co potrafi osiągnąć lub wytrzymać taka jedna mama.
- Czy umie myśleć?
- Nie tylko. Potrafi także zrobić najlepszy użytek z szarych komórek oraz dochodzić do kompromisów.
Anioł pokiwał głową, podszedł do modelu matki przesunął palcem po jego policzku.
- Tutaj coś przecieka - stwierdził.
- Nic tutaj nie przecieka - uciął krótko Pan. - To łza.
- A do czego to służy?
- Wyraża radość, smutek, rozczarowanie, ból, samotność i dumę.
- Jesteś genialny! - zawołał anioł.
- Prawdę mówiąc, to nie ja umieściłem tutaj tę łzę - melancholijnie westchnął Bóg..."
KONIEC
Moja łza wyrażała dzisiaj radość i dumę. No i miłość, rzecz jasna :) A umieścił ją ten mały człowieczek, co to ma już cztery lata i coraz szybciej rośnie...
- Ech, czemu ty tak szybko rośniesz?? Już niedługo nie będziesz moją małą córeczką!
- Nie. Już niedługo będę twoją dużą córeczką i też cię będę kochała!!
<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
Cudne:)
OdpowiedzUsuńCudne :D
UsuńOpowiadanie genialne po prostu, jedno czego nie umiem, to zdrowieć bez pomocy, meczę sie od piatku i niestety muszę skorzystać z pomocy lekarza...a dzieci naprawde szybko rosną, wydaje się, że niedawno trzymałam na kolanach, a dziś to moje przytulane ma 2m i kupiło mi tulipany i czekoladę z napisem : dobrze, że jesteś :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Oj, to dużo zdrówka życzę! Czasem to już bym chciała, żeby te moje baby w końcu podrosły i przestały tak broić. A potem sobie myślę, że a) każdy wiek ma swoje prawa i b) jak podrosną to już chyba nie będą tak ochoczo dawały się ściskać i całować ;)
UsuńCo za wspaniały tekst!!!! Cała prawda o mamach :)
OdpowiedzUsuń:D :D :D
UsuńPodpisuję się pod tym wszystkimi kopytkami ;) Cudna opowieść! :)
OdpowiedzUsuńMnie też wzruszyła :D :D :D
UsuńTak, dzieci za szybko rosną. Ja ciągle mam problem z wyobrażeniem sobie mojej jedynej malutkiej córeczki w roli mamy trojga dzieci (7 i 5 lat oraz 2 miesiące). Tylko od Boga może pochodzić taka siła, aby to ogarnąć. Powodzenia córeczko!
OdpowiedzUsuń:D :D :D
Usuń