Nie - to znów (tak jak w przypadku Matki Pedantki KLIK) nie o mnie! I ufff....
Czytałam ostatnio fajny tekst na zaprzyjaźnionym blogu o rodzajach matek (KLIK). A potem byłam na przedszkolnych urodzinach gdzie oprócz gadania o fryzurach (KLIK) padł temat spania dziecka w nocy. I znów byłam w mniejszości. Nie dlatego, że jestem super mamą (oj, bardzo mi do niej daleko...!), ale zwyczajnie - nie jestem matką masochistką.
Jestem wyrozumiała dla kobiet, które wkładają w macierzyństwo całe serce i wszystkie pokłady energii, z dumą opowiadają o swoich dzieciach chwaląc ich postępy, ale też uczciwie przyznają się - przed sobą oczywiście - że czasem jest kiepsko. I staram się rozumieć, że zawsze stawiają potrzeby dziecka ponad swoimi, ale tylko w tych przypadkach, gdy nie narzekają. Te matki. Dla mnie jest to ogromne poświęcenie, sama bym tak nie umiała - ale nawet podziwiam kobiety, które są na każde wezwanie dziecka, dostosowują cały swój świat do nowego malucha i - powtarzam się, bo to ważne - NIE NARZEKAJĄ właśnie.
Natomiast irytują mnie Matki Masochistki. Ooooooooo, nawet nie wiecie jak bardzo...!!!!!!!!!!
Przykład:
Zostanę już przy tym spaniu/usypianiu, bo raz, że temat się przewija w moim towarzystwie, dwa, że jestem straszny śpioch.
Po urodzeniu dzieci karmiłam piersią, jak przykazano. W nocy, rzecz jasna, też. Nie cierpiałam tego, szczególnie przy drugiej córze. Nie dlatego, że nie lubiłam karmić, ale o wiele bardziej potrzebowałam się wyspać. Z lenistwa i wygody brałam córy na cycka do łóżka i już tak zostawały do rana. A jak zaczęły przesypiać większość nocy - o ludzie, błogosławieństwo!!
Nie będę się teraz zagłębiać w nasze chorobowe sytuacje, ale w obu przypadkach musiałam dzieci dokarmiać sztucznym mlekiem. Przyjaciółka mi kiedyś dogryzła, że za mało się starałam... Wtedy mnie to zabolało, ale kto wie? Może w danej chwili bardziej cieszył mnie pełny (w końcu!) brzuch dziecka i kilka spokojnie przespanych godzin, a nie opinia ludu? Teraz to i tak już nieważne, więc piszę, jak było. A był i cycek i mleko sztuczne.
I przespane noce...!
Od początku bycia rodzicami wprowadziliśmy w domu grafik. O tej i o tej dziecko spało (dostosowaliśmy się do potrzeb naszych bab), o tej jadło, o tej się kąpało. Potem tak było z nocnikowaniem, posiłkami stałymi i w ogóle. Bardzo nam to ułatwiało życie, choć spotkaliśmy się z szerokim niezrozumieniem.
Ale!
Nasze córki nadal żyją w grafiku. Czyli co? Czyli idą spać około 19:30 i śpią do około 7 rano... Obie... Bez nocnego dokarmiania, dopijania, tulenia, noszenia i Bóg wie czego, a z czym borykają się inni rodzice...
I zazwyczaj im współczuję - bo weźcie tu nie śpijcie tyle czasu. Ale według mnie Matki Masochistki mają za swoje!! No to teraz o nich - o tych co karmią milion razy w ciągu nocy - i narzekają na niewyspanie cały dzień. O tych, co śpią z dzieckiem wszystkie noce - i narzekają na niewyspanie cały dzień. O tych, co pozwalają się dziecku bawić czy w ogóle szaleć w nocy - i narzekają na niewyspanie cały dzień. Bo córcia chce (po raz setny) cycusia, bo smoczek to zło, bo mleko sztuczne to świństwo, bo synuś w swoim łóżeczku tęskni, bo jest ważniejszy od męża, bo przecież dziecko mnie potrzebuje, bo przecież tylko ja mam rację... No i nie mają żadnej pomocy...
Bo Matki Masochistki to lubią. To uczucie, bycia niezastąpionym, na każde wezwanie. I lubią ponarzekać, jak im z tego powodu jest źle. Że ich potrzeby są spychane na dalszy plan. Ale nie chcą nic z tym robić - oprócz gadania, rzecz jasna - bo a nuż po dwóch nocach protestów dziecko nagle samo zacznie smacznie spać... I co wtedy???
Robicie tak, ale przyjmujecie konsekwencje z podniesioną głową i trawicie niewyspanie w ciszy? Podziwiam.
Robicie tak, ale potem narzekacie na prawo i lewo jak to macie źle? Że przecież inaczej nie możecie?
Nie mówcie mi o tym więcej. Ja wiem, że można inaczej. Mam na to dowód. A nawet dwa.
A masochizm się leczy...
Wyznaję zasadę: rób tak żeby wszyscy byli zadowoleni. Bo można wykombinować tak żeby wilk był syty i owca cała:)
OdpowiedzUsuńI o to chodzi :) Wiesz, mi nawet nie o sposób wychowywania dzieci chodzi - spanie w nocy jest tylko przykładem. Raczej o funkcjonowanie owych Matek. Przeginają na maksa, ich metody mają wiele wad a one obwiniają cały świat - tylko nie siebie. No i to narzekanie... Brrrr... ;)
UsuńDokładnie. Nic dodać, nic ująć. Poczucie zmęczenia, utyrania zajmowaniem się dzieckiem daje niektórym matkom satysfakcję i poczucie, że są dobrymi matkami, bo się poświęcają dla dobra dzieci. A potem... wypominają to swoim dorosłym już wtedy dzieciom i szantażują przy każdej możliwej okazji, że one się tak poświęciły, a wdzięczności za to ani widu, ani słychu ;)
OdpowiedzUsuńW samo sedno!! Tak jakby im ktoś kazał. Jakby poświęcenie siebie było obowiązkiem i wszyscy powinni być wdzięczni. A przecież można i kochać, i dbać, i... się wysypiać ;) ;)
Usuńmnie tez bardzo irytuja ;/
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiowetestowaniee.blogspot.com/2016/04/kolekcja-letni-czyli-co-wpado-mi-oko-do.html
;/ :(
UsuńU nas w domu jest rutyna i stałe godziny od samego początku. Po co? Bo tak jak piszesz, uczyniliśmy to dla własnej wygody i poczucia bezpieczeństwa małej :) Młoda ma w tej chwili sześć i pół roku, a nadal ma swoje godziny kładzenia się spać i już :) Bardzo nam to ułatwiło życie, choć tez na początku spotykało się z brakiem zrozumienia. Zwłaszcza latem, zwłąszcza przy okazji rodzinnych imprez! No bo jak to tak? 19-ta a Wy do domu jedziecie? :)))
OdpowiedzUsuńO tak - wyjścia imprezowe -> znam to doskonale!!! Ale sama wiesz - można sobie życie zorganizować, dziecko jest szczęśliwe, rodzice szczęśliwi i wszyscy inni też - bo im się nie narzeka... Bo nie wiem jak Ty, ale ja z tych imprez wychodziłam na luzie (bo wiedziałam, że się wyśpię, he). ;) ;) ;)
Usuń