Oł jeah!!!!!!! W końcu spadł śnieg!! Ja nie lubię zimna i nie lubię zamarzniętego samochodu i odśnieżania (mi pod oknem sypialnianym) o 6 rano, ale no zima na +13 to już przesada...
Tak więc spadł śnieg i od samego rana eL. zaczęła nas (a w sumie Ka., bo ja jeszcze smacznie spałam) męczyć pytaniem nr 1 w zimie: "Ulepimy dziś bałwana?". Krainę Lodu oglądaliście? Kto oglądał ten wie, kto nie oglądał nie zrozumie ;)
Rano, przed przedszkolem, rzecz jasna nie ulepili. Bo zaspali...
W przedszkolu nie ulepili, podejrzewam że z powodów zapobiegawczych (o matko, jak my te wszystkie stęsknione śniegu dzieciaki wysuszymy przed obiadem?!?!)...
Padło na mnie...
A weźcie tu ulepcie bałwana, gdy
a) ma się dodatkowe 10-miesięczne bobo, które nie chce spać w wózku...
b) śnieg jest konsystencji sypkiego piasku...
c) stęskniona śniegu prawie-czterolatka panikuje po kontakcie z mroźnym śniegiem...
d) chce się człowiekowi siku.
Taaak....
Ale nic to - trzeba było to się ulepiło. I bardzo proszę - nasz bałwan!
Nawet po marchewkę do sklepu poszłyśmy, ha!
A że w 3/4 jest zrobiony z kamienia... oj tam oj tam...
Jaka zima taki bałwan ;)
Chciałam pisać duży taki;) Super bałwan!
OdpowiedzUsuńNaszemu "tatuśkowi" wysłałyśmy fotkę do pracy - też się nabrał ;)
Usuń