sobota, 29 października 2016

Kilka słów o Halloween. I o religii też.

Kto jest ze mną od początku, ten wie, że odkąd wróciłam z USA bawimy się co Halloween. I nie, nie odpędzamy w ten sposób złych duchów martwiąc się, że przejmą nasze ciała na kolejny rok. I nie, nie zostawiamy jedzenia dla zmarłych. I nie, nie składamy w ofierze żadnych zwierząt (no chyba, że koty spod kanapy, bo tych wystarczy dla trzech pokoleń umarlaków ;) ). 


Bo o ile dwie pierwsze czynności faktycznie mają związek z celtyckim świętem Halloween, o tyle wieszanie kotów na cmentarnych bramach to już wymysł horrorów i baaaardzo podejrzanych grup o niezbyt przyjemnych zamiłowaniach. A że ja z natury to raczej dobra jestem, to Halloween "obchodzimy" na wesoło. Nasze pomysły (i zdjęcia) znajdziecie TU.

Już w zeszłym roku Wam pisałam (KLIK), że pierwsze moje Halloween spędziłam w Delaware w bardzo amerykańskim stylu. I było świetnie. I było bardzo rodzinnie. Ale zupełnie NIE-RELIGIJNIE! Dlaczego o tym piszę? Bo irytuje mnie kościelno-polityczno-medialna nagonka antyhalloweenowska. 

Moim skromnym zdaniem - jako katolika! - to:

  • w Polsce nie mieszkają tylko katoliccy chrześcijanie więc żaden polityk nie powinien odgórnie narzucać jednego światopoglądu - mam na myśli list wojewody kujawsko-pomorskiego do placówek oświatowych (KLIK). Bo nie wierzę, że w liście tylko chodzi o "świętowanie" angielskich zwyczajów. Tak?? To ja jestem bardzo ciekawa dlaczego na Wielkanoc szukamy Wielkanocnego Zajączka (zwyczaj pogański, do nas przyszedł z Niemiec) a na Boże Narodzenie stroimy Choinkę (być nie może - znów Niemcy!)
  • obecna forma Halloween nie ma nic wspólnego z celtycką tradycją. Ba! Nie ma nic wspólnego z żadną religią. To świecka zabawa, do której mogą się przyłączyć wszyscy. W mojej amerykańskiej najbliższej "rodzinie" - uwaga! - były osoby wyznania: ewangelickiego, katolickiego, żydowskiego (i jeszcze kilku różnych  chrześcijańskich odłamów) i rdzenno amerykańskiego (poważnie - mój amerykański "tata" przeszedł na "indianizm" czy jak to tam poprawnie nazwać). I co? I nic! Wszyscy się spotkaliśmy, poprzebieraliśmy i poszliśmy z dziećmi na cukierkowe łowy. Niektórzy sąsiedzi urządzali w ogródkach gry i zabawy, inni mały poczęstunek z ciepłymi napojami. Mówię Wam - to był niesamowity wieczór. Bardzo rodzinny, pozwalający na szeroką integrację społeczną z sąsiadami, znajomymi. No i uśmialiśmy się po pachy.
  • nikt mi nie wmówi, że zabawa na Halloween zaraz przed Świętem Zmarłych namiesza w głowie moich dzieci. One żyją w systemie dobowym - resetują się po każdej nocce. Natomiast bardzo proszę, niech mi taki cwany polityk da szybką, łatwą i nie mieszającą w głowie odpowiedź na pytanie dlaczego, mamusiu kochana, ksiądz co niedziela każe nam pić krew jakiegoś faceta? Właśnie...
  • to niczyi interes czy ktoś obchodzi taką czy inną okazję. Żaden polityk czy ksiądz nie zmusi mnie do świętowania urodzin (przy okazji - uroczystość, łącznie z tortem, też zapożyczona od Niemców) czy topienia Marzanny (słowiańskiej bogini, tak na marginesie). Bo oprócz bycia Polką i katoliczką jestem też... no człowiekiem po prostu! Dużo podróżuję, dużo czytam i ciągle ewoluuję. Potrzebuję nowych doświadczeń dla własnego rozwoju. I tak jak lubię włoską pizzę, chińską herbatę i francuskie bagietki, tak też mam zamiar bawić się na Halloween. I - no poważnie - nikomu nic do tego! Nie morduję, nie cudzołożę, nie kłamię, nie kradnę - nadal jestem dobrym człowiekiem. Tylko może trochę bardziej pyskatym, bo bronię swojego zdania ;) 

A jakie jest Wasze zdanie na temat Halloween? Podzielicie się nim ze mną?

1 komentarz:

  1. Gdy usłyszałam, że kurator kujawsko-pomorski wydał te swoje dyrektywy, to pomyślałam, że niedługo pójdą pewnie dalej - zaczną zabraniać niektórych przebrań na bale noworoczne (bez diabłów, wampirów, duchów, facetów z bronią itp), wypożyczania niektórych książek z magią w tle, obchodzenia walentynek itd. A całe wieki szczyciliśmy się tolerancją i kosmopolityzmem...

    OdpowiedzUsuń