Mogłabym napisać "nie wiem" i zakończyć wpis.
No bo cholera jasna...
Po pierwszym dziecięciu zrzucanie kilogramów przyszło mi zaskakująco łatwo - trochę zeszło z mlekiem, trochę z pseudo dietą, trochę wyskakałam w pracy. Rodziłam w marcu, a na Boże Narodzenie wyglądałam jak marzenie (proszę się nie śmiać - mam dowody zdjęciowe, że się taki cud bożonarodzeniowy wydarzył!!) w obcisłej mini sukience o rozmiarze S. Z dekoltem!
Natomiast po drugim dziecięciu to całe chudnięcie to jakaś MASAKRA!!!! Fakt - trochę więcej przytyłam i więcej w ciąży leżałam (przymusowo), i zdecydowanie krócej karmiłam. Ale teraz, przy dwójce maruderów nie leżę plackiem (choć lubię) i powinnam gubić nadprogramowy tłuszcz ekspresowo. Chodzę na Buggy Gym, jem zdecydowanie mniej i naprawdę rzadko słodkości i fast foody (Chiński kubek na pewno się nie liczy!!). Nawet sobie łykam pewne pomocne (?) suplementy.
I co? I dupa blada. A raczej gruba. Święta coraz bliżej a tu zero poprawy!! Ograniczenia nie pomagają, sport nie pomaga, ba - jelitówka nie pomogła...!
A byłabym taka śliczna gdybym tylko schudła. Na pewno...!
Prawda??!??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz