niedziela, 3 stycznia 2016

Życzę sobie... szczęścia!

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Jak Wam minęły Święta? I Sylwester? Rozpoczęliście Nowy Rok z ważnym postanowieniem? 

U mnie było... standardowo. Nie źle. Ale i nie tak jak bym chciała, niestety...

Raz, że nie było śniegu - nic a nic. A temperatura w słońcu dochodziła do 23 stopni! (w cieniu 13-14...). Czyli cały nastrój szlag trafił. 
A dwa... zabrakło mi Szczęścia.

Bo nie wiem jak u Was, ale u mnie Święta wyglądają tak:
- spotykamy się w rodzinnym gronie (a grono to widuję przynajmniej raz w tygodniu)
- zaczyna się walka przy garach w kuchni (na szczęście w tym roku nie było Wigilii u nas, więc nikt nam się po kuchni nie rządził... he - nadrobili w "Drugie Święta"...)
- opłatek, życzenia, dużo głupot i śmiechu
- siadamy i jemy
- kończę jeść po 5-10 minutach i.... zaczyna się proponowanie/wmuszanie/wciskanie kolejnych potraw (żarcie, żarcie, żarcie)
- dezertujemy z dziećmi od stołu i zaczynamy szukać pierwszej gwiazdki
- gwiazdka jest, czekamy na prezenty, ale rzecz jasna czekamy długo bo trzeba przecież postawić ciasto (żarcie, żarcie, żarcie)
- Gwiazdor i prezenty
- kawa (żarcie, żarcie, żarcie)
- zabijanie czasu zanim pójdzie się spać...

Zauważyliście, prawda? Zero magii świąt! Zero Bożonarodzeniowej atmosfery! W moim rodzinnym domu Święta się skomercjalizowały... Ja nie jestem bardzo religijna, nie mam potrzeby, przykładowo, chodzenia na pasterkę (choć czasem bywało bardzo zabawnie i sympatycznie). Ale kolędy uwielbiam... 
Hm...

A wiecie co mi się marzy?

Ucieczka! 
Tylko ja, mój mąż i dzieci. 

I nie ten mąż, na maksa wyeksploatowany przez pracę już tydzień przed Wigilią, 
co krok powtarzający jak to nie cierpi tych Świąt... 
Tylko wypoczęty, zakochany, natchniony. 
Taki co ze mną będzie z radochą spiskował w sprawie niejakiego Gwiazdora, 
co upiecze z dziećmi ciasteczka, 
co będzie podjadał popcorn w czasie robienia choinkowego łańcucha, 
co ładnie się się ubierze z przyjemności a nie z obowiązku... 

Dzieci mam jeszcze maleńkie i nie wiem, czy pragną tej magii tak mocno jak ja. Myślę, że eL. (mimo katolickiego przedszkola) jeszcze nie zbyt dużo rozumie, Em. żyje z dnia na dzień.  Ale choroby, które je męczą... no cóż... chore dzieci to nie jest to, co kochającemu rodzicowi daje radość... (tak - znów byliśmy z Em. na antybiotyku, a na myśl o inhalacjach to sama dostaję gęsiej skórki...). Jednak wierzę głęboko, że to od nas - rodziców - uczą się czerpać pozytywnych wrażeń i uczuć ze świątecznego czasu. A gdy rodzice są zajęci, zmęczeni, w ciągłym strachu i zmartwieniu...? Dzieci nie wiedzą, że to przez chorobę i obowiązki... Chciałabym od tego uciec... 

A ta ucieczka to by musiała być gdzieś poza cywilizację:
bez korków, 
natrętnej technologii, 
uzależnienia od komputera, 
plotkujących ludzi 
i przeogromnej presji otoczenia...

Więc marzą mi się Święta w naszym małym, zdrowym, wypoczętym, optymistycznym gronie. 

Gdzie wygramy ze zmęczeniem, strachem i pretensjami o bzdety.
Gdzie potrawy nie będą przygotowywane z obowiązku, ale z miłości. 
Gdzie dla tradycji wyłożymy cały stół siankiem. 
Gdzie poczytamy proste opowieści/przypowieści wigilijne dla dzieci. 
Gdzie będziemy głośno śpiewać kolędy, grając przy tym na wszelakich przeszkadzajkach.
Gdzie dzieci dostaną prezenty takie, na które czekają i na które będą piszczeć z uciechy. 
Gdzie wieczorem pójdą spokojnie spać, usatysfakcjonowane, 
z serduszkami pełnymi miłości. 
Gdzie, gdy zasną, będziemy mieć z mężem czas tylko dla siebie 
- dobry czas, ciepły czas, spokojny, pełen relaksu. 
Pełen magii! 
Pełen szczęścia... 

Nie doszukujcie się sprośności - w moim Świątecznym marzeniu dzieci śpią przytulone do nowych zabawek, a ja do osoby, która w każdej minucie daje mi odczuć, że to ze mną (z nami) chce spędzić kolejne Święta... i jeszcze jedne... i wszystkie... Do osoby, dla której w każde Święta uciekałabym przed całym światem, żeby znaleźć w Jego oczach tą odrobinę (największą z możliwych!) szczęścia...

Sobie - i Wam - na Nowy Rok życzę szczęścia! 
Nie materialnego (choć nie przeczę - przydaje się, he). 
Szczęścia emocjonalno-duchowego. 
Szczęścia, które czasem jest tak blisko! 
A tak daleko...


Kochajcie się!

2 komentarze: