piątek, 26 lutego 2016

Kop od rzeczywistości

Muszę na jakiś czas wstrzymać się z moimi fotorelacjami z Chin... Bo ja tu się ciągle rozmarzam jak to było wspaniale, a w między czasie dzieci mi się pochorowały. I już - szybki powrót do rzeczywistości i dnia codziennego...

Tak więc Em. od kilku dni ma zielone gluty i znów charka. Tylko teraz nie wiem, czy to przez te gluty, czy znów cichaczem oskrzela oberwały...?!? Na szczęście mamy w domu cały zapas leków na zapalenie oskrzeli/atak astmy, więc działamy...

Natomiast eL. bardzo się wczoraj skarżyła na brzuch i nawet straciła apetyt (szok)!! No a dziś od 5 rano rzyga jak kot. Nie sądzę, żeby jej coś zaszkodziło, bo rzyga na żółto a nie żarciem. Do tego gorączki brak, więc na jakiś wirus też średnio mi to wygląda... Jednak wiecie - żaden ze mnie specjalista...



No i siedzimy sobie w trójkę w domu (znowu) z chorobami (znowu) a eL. omija (znowu) fajny dzień w przedszkolu... A ja (znowu) zaczynam maraton pomiędzy (znowu) chorymi dziećmi. I oczywiście mój Ka. (znowu) też jest chory i kaszlący co wcale nie pomaga w nastrojach. No bo (znowu) wszyscy padamy na twarz....!

I tylko modlę się (dziś hurtowo - do Boga, do Tao, do Buddy... wzorem Chińczyków...), żeby nam się zaraz sąsiad remontujący łazienkę nie uaktywnił. No bo daje czadu. A weź tu przy wiertarce udarowej, mieszkając w bloku z wielkiej płyty, połóż chore dzieci na drzemkę... No weź...



Na poprawę humoru możecie na mnie zagłosować. Nie żebym Wam coś sugerowała ;) ;) ;)





2 komentarze:

  1. No najgorzej jak się ma w domu szpital polowy. Chociaż (odpukać w niemalowane, splunąć przez lewe ramię twu, twu) my jakieś robokopy jesteśmy ( to pewnie przez mutację genów które przekazałam dzieciakom podczas gdy byłam na etapie embrionalnym gdy zeżarłam swojego brata lub siostrę ;-) ) nie chorujemy! U mojego Kropka2011 w przedszkolu była epidemia, która oszczędziłą tylko jego. Panie niezbyt zadowolone bo muszą się z nim użerać :D, moja Bąbel2006 ma już 10 lat a może ze 2 razy zachorowała tak, że ją do wyra wgniotło. Ja to już w ogóle jakaś dziwna jestem, zero choróbsk! Żeby tylko nie było tak, że we mnie się kumulują wszystkie choroby i pewnego dnia jak mnie strzeli to nie wstanę ;-) Zdróweczka Wam życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wiesz - Mutanci tak mają ;) :D :D
      U nas to normalnie od kilku miesięcy ta masakra się ciągnie - cały czas drogi oddechowe. Em. nam się taka chorowita urodziła i póki co jesteśmy w trakcie diagnostyki. Mam jednak nadzieję, że to nic poważnego i jak tylko się skończy ząbkowanie to i odporność jej wróci!
      (eL. też w sumie jest niezniszczalna - przywlekła z przedszkola jelitówkę, rzygała jak kot, ale to nie przeszkadzało jej kontrolować sytuacji - czy się wyrobi z tym rzyganiem na reklamach pomiędzy bajkami...! ;))

      Usuń