sobota, 27 lutego 2016

Dziecko w szpitalu - jak się przygotować na pobyt?

Tak się niefortunnie złożyło, że dwie bliskie mi osoby, dzień po dniu, dostały przykrą wiadomość - ich dzieci są na tyle chore (oskrzela/płuca), że muszą iść do szpitala. Obie to dość dzielnie przyjęły, jednakże jak to w takich sytuacjach bywa, zaczęły gorączkowo myśleć - co ze sobą wziąć? Co będzie mi potrzebne?? Jak się przygotować??

Miały na tyle szczęścia, że nie wzięto ich dzieci od razu do szpitala, karetką (mnie to raz spotkało - zero czasu na przygotowanie siebie i podręcznego dobytku...), więc zanim zniknęły w mrocznych czeluściach oddziału dziecięcego zdążyły do mnie zadzwonić, po szybką poradę - jak się przygotować?? Właśnie...

Nikomu nie życzę, aby jego dziecko trafiło do szpitala!! Jednak nie oszukujmy się - może to spotkać każdego z nas - rodziców... Dlatego proponuję wpis na temat pierwszej pomocy przy pakowaniu siebie i dziecka na dłuższy pobyt w szpitalu. I serdecznie zachęcam innych rodziców "po przejściach" do pozostawienia w komentarzach swoich porad, sugestii, wskazówek i wniosków. Ułatwmy innym życie!!



UBRANIE
Nie wiem jak jest we wszystkich szpitalach, ale myślę, że obowiązują jakieś odgórne przepisy dotyczące temperatury na oddziałach dziecięcych (czy też w ogóle). Ja byłam na OIOMie i Pulmonologii z Alergologią (tak w skrócie) i było masakrycznie gorąco!!! A jednocześnie - jak robiono (w końcu) wietrzenie - masakrycznie zimno. Domyślam się, że latem to jednak nie grzeją, jednakże proponuję wziąć ubrania i dla siebie i dla dziecka "na cebulkę". To znaczy nie grube dresy i piżamy, ale raczej coś cienkiego plus dodatkowa bluza czy sweter. Będąc w szpitalu w styczniu, gdy na zewnątrz były przymrozki, my czasem na oddziale miałyśmy jak w saunie... 
Inna sprawa, to długość rękawa i jego szerokość w bluzce dla dziecka. Nie patrzę tu na ewentualne gipsy czy opatrunki, ale na zwyczajny... wenflon. Proponuję, szczególnie u małych dzieci, bluzki z długim, cienkim rękawem z szerokim mankietem. Raz, żeby wygląd wenflonu nie raził dziecka (Em. uporczywie chciała go sobie wyjąć), dwa, żeby był do niego łatwy dostęp. 
I pamiętajcie o ubraniu i bieliźnie na zmianę. Temperatura, nerwy czy ciągłe "skakanie" przy dziecku powodują, że się pocimy. Natomiast różne zabiegi, złe samopoczucia i ogólna sytuacja mogą spowodować, że ubranka naszych dzieci (i nasze...), chcąc nie chcąc, będą wysmarowane krwią, smarkami, mlekiem, jedzeniem, maściami i innymi różnościami. A na pranie i suszenie na oddziale personel nie zawsze patrzy przychylnie...
No i wiecie - niech to będzie ubranie wygodne. Miniówka jakoś średnio się sprawdza w warunkach szpitalnych...

OBUWIE
Poważnie, weźcie dla siebie wygodne papcie, trampki czy klapki. Raz, że są oddziały gdzie nie wolno paradować w butach "z zewnątrz", dwa - temperatura może dać Wam w kość (a w sumie to w stopy). No i przy ruchliwych dzieciach jest się jak nachodzić.
Dodatkowo, jeśli nocujecie w szpitalu i nie macie możliwości powrotu do domu na "odświeżenie się" pamiętajcie o obuwiu pod prysznic. Nie mogę powiedzieć - nam się trafił naprawdę czysty oddział! Ale ponownie - nie oszukujmy się - różnie jest i ze szpitalami i z ludźmi używającymi prysznica...

SPANIE
Nie wiem jak jest wszędzie - moja Em. miała za każdym razem swoje małe łóżeczko szczebelkowe, a ja (rodzic) mogłam spać z dzieckiem w pokoju, na specjalnym rozkładanym fotelu. Był mega wygodny do siedzenia, ale paskudny do spania... Do tego dano mi koc w poszewce. I już. Tak więc szybko donieśliśmy sobie poduszkę, dodatkowy koc i karimatę, żeby spać na podłodze. Nikt nam nic nie powiedział. Koleżanka z sali obok normalnie miała dmuchany materac, który w ciągu dnia stał schowany za szafą. I też było ok.
Łóżeczko dziecka miało prześcieradło i kołdrę. Bez poduszki. Więc jeśli jakiś bobas potrzebuje jej do spania, to proponuję zabrać z domu. Wzięliśmy też dodatkowy kocyk, ale bardziej się przydał do odsłonięcia Em. przed światem (powiesiliśmy go na barierce łóżeczka), co by mogła spokojniej spać.

HIGIENA
Jeśli zamierzacie zostać z dzieckiem na noc, na dzień, na całą dobę, na dłużej - zabierzcie ze sobą wszystko! Mydło, szampon, żel, pastę do zębów, antyperspirant, kosmetyki do makijażu, krem nawilżający (!) itp. - szpital to nie hotel. I dla dziecka oczywiście też!! Plus wszystkie pieluchy, chusteczki nawilżające, maście do dupska, przybory do włosów. Na oddziale noworodkowym owszem - mogliśmy być nieprzygotowani. Tu nikt nam nic nie da. Tak więc bierzemy całą naszą łazienkę i toaletkę.
No i ręczniki! Dla dziecka koniecznie, dla siebie jeśli zamierzacie się kąpać w szpitalu. 

ZABAWKI
W naszym szpitalu są sale dla dzieci - świetlice. Mają tam zabawki i książeczki dla dzieci. Ale... czy naprawdę chcemy chodzić z naszym chorym (a już w ogóle - zdrowiejącym!!) dzieckiem w to urocze wysiedlisko zarazków?? No właśnie... Dlatego też nie zapomnijcie wziąć ulubionych zabawek dla dziecka. Może tylko zostawcie w domu te najbardziej hałaśliwe - inni rodzice mogą w nerwach Wam tą zabawkę wyrzucić za okno ;) ;) 
Ja ostatnim razem miałam nawet wózek dla lalek, przy którym Em. uczyła się chodzić. Mały niewypał, bo jak tylko go jej przyniosłam założyli jej wenflon w stopę i nie za bardzo mogła chodzić. Tak czy owak - mimo moich obaw - nikt nie narzekał, że organizuję czas dziecku w sali. Bo po korytarzach z tym wózkiem to już bym nie wędrowała...

JEDZENIE I PRZYBORY DO
Nie wypowiadam się za tych, którzy chore dziecko mają za granicą. Ale u nas - w Polsce - wiadomo jak jest z jedzeniem... Dla przypomnienia, ja sama przeszłam baaardzo interesującą "pogawędkę" na temat diety szpitalnej Em. (KLIK). Dlatego też - zaopatrzcie się w prowiant, w tym kawa, herbata, cukier i sól!! Jak nie dla dziecka (bo na przykład jest jeszcze na cycu, albo z powodu choroby musi mieć tylko kroplówki) to z pewnością dla siebie. Na naszym oddziale była ładna mała kuchnia do użytku rodziców, łącznie z talerzami, kubkami, sztućcami itp. Lodówką, mikrofala, kuchenka, czajnik - takie rzeczy. Problemem jednak było miejsce spożywania - no bo przecież nie na sali. Teoretycznie - bo w praktyce żadnej z nas - Mam - to nie przeszkadzało. Personelowi już tak...
Dobrym pomysłem jej wzięcie termosu, żeby przygotować sobie herbatkę czy kawkę na potem. No bo wiecie - z chorym dzieckiem czasem trudno iść do wc, a co dopiero zrobić sobie coś do picia...
Na wszelki wypadek proponuję też wziąć jakiś kubek i łyżeczkę, jakiś scyzoryk. Szczególnie jeśli nic nie wiecie o szpitalu. Albo znacie jego kiepską reputację...

INNE
Kto ma telefon? Wszyscy, he. Tak więc ładowarka! Często się o niej zapomina w nerwach.
Coś do pisania plus kartki.
Coś do czytania dla siebie (naprawdę polecam - jak już opadną nerwy może zacząć się Wam nudzić...)
Ewentualne poprzednie wyniki badań/wypisy dziecka (ja mam wszystko w jednej teczce z książeczką)
Tablet, laptop.... hm... z tym różnie... Wszystko zależy od oddziału na jakim jesteście i czy jest tam aparatura medyczna na stałe podłączona do dziecka... Bo wtedy - teoretycznie - nie można używać swoich sprzętów elektronicznych...
Pieniądze w gotówce - na jedzenie w barze czy też absurdalną opłatę za szpital...
Własne dokumenty!!!!!
Stopery. Jeśli dziecko nie wymaga uwagi w nocy polecam korki do uszu.... 
I jeszcze ewentualne własne lekarstwa. Gdy zaczynamy martwić się o dziecko czasem zapominamy o własnym zdrowiu...


O czymś zapomniałam....?

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję że nigdy nie będę musiała myśleć nad taką listą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam nadzieję!! I samej by mi do głowy to wcześniej nie przyszło... Z eL. nigdy nie byliśmy w szpitalu. Ale moja Em. ma dopiero roczek a my już z nią byliśmy dwa razy... Tak więc chyba nie ma reguły i niestety każdego może to spotkać :(

      Usuń