poniedziałek, 29 lutego 2016

Chiny - miasteczko olimpijskie

Tak się złożyło, że pierwszym punktem w planie zwiedzania Pekinu było miasteczko olimpijskie z 2008 roku. I od razu szok. A nawet kilka tych szoków...

Plan miasteczka olimpijskiego Pekin 2008
Kompleks "zwiedzaliśmy" z samego rana (tuż po przylocie). Ludzi - prawie zero! I to był pierwszy szok! Lecąc do Chin wyobrażałam sobie miliony ludzi nacierających z każdej strony... A tu co? Hektary spokojnej, czystej przestrzeni, z kilkoma spacerowiczami. Ale co tu się dziwić - jak już wiecie trafiliśmy do Pekinu zaraz po Nowym Roku i większość Tambylców spędzała poranek świętując w gronie rodzinnym. 

Stadion olimpijski "Gniazdo"
Tak oto uporaliśmy się z pierwszym szokiem a tu drugi. Abo "zwiedzanie" polegało na przespacerowaniu się pomiędzy budynkami. I tyle. Swojego czasu przetargano mnie po wielu stadionach różnego typu (Filadelfia, Wimbledon, Wembley, Barcelona itp.) więc spodziewałam się czegoś innego... Nie była to jednak wina organizatora - po prostu Miasteczko Olimpijskie jest dla Chińczyków symbolem narodowym samo w sobie - do środka zazwyczaj nie wchodzi nikt!







I tu, proszę, kolejny szok - aby zbudować wszystkie obiekty wydano MASĘ kasy, przesiedlono ludzi, przeniesiono fabryki, częściowo zniszczono chińskie "stare miasto" (hutongi), dobudowano ogrom dróg i ulic, rozbudowano lotnisko, zmieniono nawet pewne kulturowe zwyczaje (czyt. niżej) - i co? I wszystko stoi elegancko NIEUŻYWANE!! Z wyposażeniem w środku!!! Ogrodzone, z pełną obsługą sprzątająco-techniczną, traktowane jako kolejny, bardzo emocjonalny, pomnik Chin...! (a u nas tyle zamieszania wywołał jeden malutki Stadion Narodowy... phi...)




Z tą zmianą kulturowych przyzwyczajeń to faktycznie niesamowita sprawa. Przykładowo - na pewno widzieliście swojego czasu w TV, że w pekińskim metrze zatrudniono upychaczy. Tak naprawdę ich rola była odrobinę inna. Otóż w Chinach nie ma naszego zwyczaju - najpierw wychodzimy, potem wchodzimy - czyli przepuszczamy się kulturalnie. U nich jest wolna amerykanka - kto pierwszy ten lepszy...! Zatem wiele miesięcy przed rozpoczęciem olimpiady zaczęto edukować ludzi, przyzwyczajać do kulturalniejszego - mniej potencjalnie morderczego - korzystania z komunikacji miejskiej... A ci cali "upychacze" mieli właśnie czuwać nad bezpieczeństwem turystów.

Hektary betonowego parku olimpijskiego...

I jeszcze jeden przykład - Chińczycy mają bardzo... hm... interesujący (?!?) zwyczaj opróżniania nadmiernej wydzieliny zalegającej w górnych drogach oddechowych... Robią to... no wszędzie! Na ulicy - na ulicę. W restauracji - na podłogę. W parku - na trawę. W samochodzie - za okno. Itp... Charkają i tfu. Ciągle!!! I nikt się temu nie dziwi. Jednak organizatorzy Olimpiady byli świadomi, że druga część świata niezbyt przychylnie może się do tego odnieść. Tak więc również zorganizowano wielką kampanię społeczną anty-charkającą!! Co by nie straszyć i obrzydzać przybyszy zza granicy...


Hm... reklama 3D?




No ale teraz to w ogóle Was zaskoczę - Pekin (jako pierwszy który organizował Igrzyska Letnie), organizuje Zimową Olimpiadę w 2022 roku. I na ten cel zostanie wybudowane zupełnie nowiutkie miasteczko olimpijskie...!! 



Sami musicie przyznać - stwierdzenie "zastaw się a pokaż się" nabiera zupełnie innego wymiaru, prawda...?


2 komentarze:

  1. Zacznę od końca - jest to naturalne czyszczenie organizmu:(
    Teraz ciekawostka - wspomniała Pani o starej zabudowie, każda rodzina której zburzono jej dom, od Państwa dostanie 3 Mieszkania / dosłownie trzy/.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę!! O tym nam przewodnik nie powiedział (albo nie dosłyszałam). Teraz - w mojej skromnej opinii - koszt utworzenia opisanego miasteczka urósł jeszcze bardziej! Ciekawe, czy ktoś zliczył, ile naprawdę na inwestycja kosztowała Chiny...?!?!
      O tym sposobie czyszczenia nosa to mi długo moje eks-laryngolog mówiła... Tylko że ja to raczej praktykowałam prywatnie, nad umywalką, he he...

      Usuń