Nasze problemy z przedszkolem eL. z grubsza się skończyły (odpukać). Zresztą... po dzisiejszym odprowadzaniu stwierdzam, że te "problemy" to tzw. pikuś....
Razem z Em. odprowadziłyśmy naszego przedszkolaka i ucięłyśmy sobie pogawędkę przed bramą z inną fajną mamą. Stoimy, gadamy, Em. zaczyna trochę marudzić na spanie i nagle...
!Teraz się skupcie!
...Podjeżdża samochód, wysiada z niego spóźniona mama, wyciąga - na oko - czteroletniego synka i jego młodszego (pewnie z 2 lata) braciszka... Mały wyszedł ładnie, starszy darł się na pół osiedla. Nawet Em. zgłupiała i gapiła się w ciszy! Młody próbował wrócić do samochodu, kopał drzwi i chyba nawet gryzł klamkę, ale może tylko mi się tak wydawało... Tak czy owak, nagle hyc i .... w akcie desperacji wturlał się pod samochód!!
Moje problemy... Jakie problemy????
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz