Miałam w tym tygodniu wizytę u dermatologa na NFZ. Dla niewtajemniczonych - jestem strasznym alergikiem, również skórnym, od wielu wielu lat. Do mojej aktualnej pani dr chodzę od jakichś dwóch lat i, z wyjątkiem ostatnich kilku miesięcy ciąży z Em., bardzo regularnie (czyt. mega często). Dodatkowo jeszcze niedawno chodziłam na zabiegi (naświetlania - takie lecznicze solarium) 3 razy w tygodniu. Wydawałoby się, że skoro jestem pod opieką jednego lekarza i naprawdę częstą pacjentką (ba - o moim przypadku można by książkę napisać...), a moja lekarka zna mnie od stóp po końcówki włosów, to mogę u niej wyleczyć wszystkie dermatologiczne "schorzenia".
I znów byłam w błędzie!!! (Zaczyna do mnie docierać, że ja to strasznie naiwna jestem...)
Po ciąży z Em. coś mi się zaczęło babrać na opuszku palca u stopy i szybko wykluczyłam odcisk. Więc przy okazji jednej z wizyt pokazuję to mojej dr i co? I na wypalenie tego czegoś (jakaś pierdoła - pewnie na coś wlazłam i jakieś zakażenie się wdało czy coś) muszę mieć oddzielne skierowanie na NFZ i oddzielnie się zapisać, co by mi wlepili termin mega odległy - to co że zazwyczaj wchodzę z dnia na dzień!! (to nie z powodu znajomości, tylko z racji dużej kontroli nad moją kuracją).
Ale lepiej! W czasie naświetlań zaczęły mi się powiększać znamiona. Swędziały i napędzały mi stracha. Mówię to kilka dni temu mojej dr i co??? Obejrzała mnie ogólnie (tzn. te znamiona) i ... kazała wziąć oddzielne skierowanie z NFZ (w sensie od lekarza rodzinnego) na leczenie znamion...!!!! Mimo, że powiększyły mi się w czasie trwania kuracji zabiegów.
Ja nie wiem - może to ja mam jakieś zbyt wygórowane wymagania?? No ale hej - przecież jestem pod opieką lekarza specjalisty. Jestem ubezpieczona. A tu taki cyrk!!!
Chyba zacznę jakiegoś politycznego bloga prowadzić - absurd goni absurd...
Ps. Moja dr dermatolog to świetna kobieta - naprawdę mi pomogła! Osobiście do niej nic nie mam oprócz wielkiej wdzięczności!!! To NFZ psuje mi krew!!! Żeby nie było!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz