poniedziałek, 19 października 2015

Geny, ach te geny!!

Jak już wiecie, udało mi się dołączyć do mamy i siostry, i lecimy za jakiś czas do Chin! Z tej prostej przyczyny, że a) każda z nas mieszka oddzielnie i b) wcale nie tak blisko siebie, większość bieżących spraw załatwiamy telefonicznie. Informacja istotna, bo przez telefon łatwiej mi zachować powagę...

A więc:

Dzwonię do mamy.
J(a) - No cześć, udało mi się i lecę z Wami.
M(ama) - O, to super!
J - Tylko jest jeden problem...
M - No jaki??!!
J - No wiesz, pokoje są generalnie dwuosobowe, a ja jadę jakby na doczepkę, więc będą musieli wstawić nam dostawkę.
M - No tak. Ale może pokój będzie trochę większy. Zresztą to tylko na spanie, nic się nie martw.
J - Właśnie tak pomyślałam! Poza tym i tak śpimy na karimatach, to możemy je zwijać...
M - Co?? Na jakich karimatach?? 
J - No przecież to Chiny?!!? A Ty jak chciałaś spać?? Nie czytałaś info??
M - Karimaty??!!?? Przecież ja nie jestem przygotowana!! Mam same koszule nocne!!


Taaak... Widać naiwność to genetyczna przypadłość :-P 
I nadal nie wiem co ma koszula nocna do karimaty... Ważne, żeby jedwab był! ;-)
Albo pójdziemy się przespać do jakiejś IKEI, jak prawdziwi Chińczycy!! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz