czwartek, 31 marca 2016

Płacić czy nie płacić? cz.II

Wracam do tematu płacenia za pobyt z dzieckiem w szpitalu. Dla przypomnienia, w skrócie przedstawiam w czym rzecz (cały wpis tutaj KLIK):



Mam chorowite dziecko z podejrzeniem astmy. Niestety szlajamy się od roku po lekarzach wszelkiej maści (dziś na przykład wylądowaliśmy u chirurga dziecięcego!) bo jedna choroba powoduje kolejną itd. Ale nie w tym rzecz (wyjątkowo). Zdarzyło nam się dwukrotnie leżeć z Em. dłużej w szpitalu dziecięcym. A tam za pobyt całodobowy rodzica (opiekuna) przy dziecku się płaci. Obecnie - 18zł za dobę!!

I teraz tak - będąc pierwszy raz zapłaciliśmy. Z głupoty i strachu. Potem żałowałam, ale że i tak przez większość czasu Em. leżała na OIOMie a tam rodzic i tak nie może nocować, to policzyli nam naprawdę niewiele. Więc niech będzie - mój błąd, nie rozeznałam się w temacie.

Za drugim razem aż mnie trzęsło, że mam zapłacić prawie 130zł za to, że śpię na podłodze i ciągle pomagam pielęgniarkom (wszystkie szczegóły w części I KLIK). I nie zapłaciłam - z wielkim nerwem i małym strachem...

A dlaczego wracam do tematu? Abo:

1. Otrzymałam komentarz od Kitty (pod częścią I KLIK) z wypowiedzią lekarki na temat płacenia:
"(...) pytałam lekarkę z chirurgii w szpitalu dziecięcym w Bydgoszczy. Jej zdaniem opłata się należy za zużyty prąd i miejsce do spania (chyba mówiła coś o jakimś fotelu). Mówiła, że zawsze istnieje możliwość negocjacji, gdy suma wyszła dla rodziców za duża. A potem dała upust narzekaniu na rodziców, którzy tylko utrudniają pracownikom życie, nie stosują się do regulaminu (np. wchodzą na salę z wrzątkiem i dochodzi do poparzeń), traktują oddział jak hotel itd. ...)"

2. Moja bliska koleżanka trafiła ze swoim synkiem na ten sam oddział co my z Em. w styczniu. Ale że było ogromne obłożenie oddziału, to nawet nie dostała dla siebie owego miejsca do spania (czyli rozkładanego fotelu). Spędziła (na zmianę z mężem) w szpitalu 18 dni i nocy (!!!) na plastikowym krzesełku...!!! I ile miała zapłacić? A ile to jest 18x18? No właśnie... 


Nieistotne, czy koleżanka zapłaciła, ważne, że to bzdura kompletna. No bo raz jeszcze - za co ja mam płacić 18zł na dobę!?!? Za te kilka watów prądu? Za te kilka litrów wody? Za metr kwadratowy podłogi? Czy za wiecznie fochujące pielęgniarki? (nie wszystkie, oczywiście - mam na myśli moją ulubioną, o której pisałam KLIK...). Bo argument, że mogę traktować szpital jak hotel do mnie nie dociera. Szpital to zło konieczne i wcale mi do niego nie śpieszno... Ale jaka kochająca matka zostawi z czystym sumieniem i spokojnym sercem swoje małe (Em. nie miała roczku!!, synek koleżanki również!!) chore dziecko samiutkie na całą noc?? Ja widziałam takie dzieci w szpitalu - to był koszmar!!



Od publikacji części I trochę Was - czytelników - przybyło. No więc co Wy myślicie na ten temat??? 

Dodam jeszcze, że od dnia wypisu byłam już w szpitalu (na izbie przyjęć, w sekretariacie, w rejestracji, ba - nawet przez chwilę na oddziale!) i nikt mnie za nic nie ścignął. A legitymowałam się kilka razy...!!! Więc co? Ściema i mydlenie oczu??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz