Sprzedaliśmy dziś nasze starsze dziecię dziadkom na noc. Myśleliśmy sobie: "Em. pójdzie spać, my sobie obejrzymy Mam Talent, potem jakiś film, ja w między czasie popracuję nad blogiem/albumem, Ka. odpocznie jak bądź przed nadchodzącymi dwunastkami..."
Na-iw-ność!!!
Bo Em. poszła spać, ale zaraz potem wstała. Nie specjalnie, biedulka, ale choroba nie odpuszcza i męczy ją okrutny kaszel. Więc kaszle, przebudza się, marudzi, jest niespokojna i - no cóż, taka rola rodzica - trzeba jej pomóc. Więc nosimy ją na zmianę, pocieszamy, utulamy, uspokajamy, śpiewamy, kołyszemy itd. W sumie to obejrzała z nami film, bo jakoś nie chciała się z tym jęczeniem wpasować w reklamy... A film był fajny i się wciągnęliśmy. Ona zresztą też - na lepszych akcjach z wrażenia zapominała jęczeć!
I tak sobie myślę, że eL. to miała nosa! Poszła sobie z wielką radochą spać do dziadków, ma swój pokój, swoje łóżeczko i święty spokój... Wyśpi się za wszystkie czas. Szczęściara...!!!
Ps. W między czasie udało mi się założyć stronkę, na którą czaiłam się od jakiegoś czasu. Serdecznie na nią zapraszam: Kobieca Myślodsiewnia czyta... Enjoy!! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz