poniedziałek, 30 listopada 2015

Tydzień z zastrzykami

To tyle na temat dziwacznych objawów Em. - niestety, znów zapalenie oskrzeli, zastrzyki i przymusowe siedzenie w domu (choć wynegocjowałam, że możemy chociaż rano się wybrać na zastrzyk do przychodni, żeby w domu nie zarosnąć grzybem...).

Trochę miałam nadzieję na tą wiotkość krtani, bo z tego po prostu się wyrasta i nikt nikogo nie kłuje przez pięć dni w dupsko... No ale charczenie przy wiotkości jest dużo gorsze, a Em. tak na "lajcie" jakoś. W ogóle broi jak pijany zając i doktórka trzy razy ją oglądała/osłuchiwała bo sama była zdziwiona.

Z rozpędu dostałyśmy też skierowanie do alergologa, bo naprawdę podejrzane to zapalenie. Raz, że tak szybko wróciło, dwa, że prawie bezobjawowo. Całkiem dobrze się składa, że idziemy jutro z eL. na testy nr 2 - i tak musimy zahaczyć o rejestrację.

Teraz najbardziej boję się astmy oskrzelowej... Nawet nie chcę o tym myśleć...!!

I wkurzyła mnie pielęgniarka co przyszła wieczorem do domu. Jestem już strasznie zmęczona tymi choróbskami, okropnie martwię się o dziewczynki, tak bardzo współczuję Em. że musi ciągle walczyć z bólem (a powinna walczyć tylko o zabawki, na przykład...), a ta mi zaczyna opowiadać (pielęgniarka w sensie), jakie te zastrzyki są straszne, bolesne i w ogóle dramat, że "nawet sobie pani nie wyobraża". Akurat potrafię sobie to wyobrazić bardzo dobrze. Raz, że przeżyłam dwa porody naturalne, dwa, że przeżyłam pozabiegową depilację w nosie, na żywca - naprawdę nie wiem, co było gorsze...

No nic... Coś jednak dobrego z tego wyszło: tak strasznie się denerwowałam tą podejrzaną chorobą Em., że w nocy nie mogłam spać. By nie tracić nocki na samo czuwanie pochłonęłam najnowszą książkę Małgorzaty Musierowicz - o matko, jak bardzo polecam!!!! Nektar dla duszy i serca!!! 

2 komentarze:

  1. Mój nowy Harlan Coben od miesiąca leży na półce i czeka i czeka i.....
    Tak dwa porody naturalne! To jest duży powód do dumy. Jak przychodzą mnie myśli masochistyczne to wracam pamięcią do nich...
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, u mnie też niektóre książki powoli zapadają w sen zimowy... ;) Nie mam głowy na cięższą lekturę póki co.
      Jak ja mam myśli masochistyczne to wchodzę na konto bankowe... Dziś znów wydałam fortunę na lekarstwa...

      Usuń